Jazda w grupie
czyli czemu jestem nomadą
Zacznijmy od dupy strony. Czyli odpowiedzmy na tytułowe pytanie "czemu jeżdżę samotnie" – odpowiedź jest prosta – jest to wybór! ... wybór innych :)
A teraz do sedna. Co daje jazda w grupie?
W grupie zawsze raźniej. Tyczy się to również a może przede wszystkim przemieszczania się motocyklem. Zawsze jest jakieś wsparcie (przynajmniej teoretycznie). Mniej lub bardziej wspólnie podejmuje się decyzje co do tego gdzie i którędy jechać.
W grupie nie tylko raźniej. Czuć również siłę. Tym większa śmiałość towarzyszy nam im większa jest nasza grupa.
No i zasadniczo na tym koniec plusów. Plusy te są skondensowane. Jasne, niemierzalne ale odczuwalne. Każdy kto choć raz przemieszczał się w kawalkadzie odczuł podobne emocje i wrażenia.
Inaczej się jedzie w grupie gdy jedziemy z kumplami z którymi "latamy" częściej a jeszcze lepiej jeśli regularnie. Każdy zna każdego. Jego możliwości i nawyki. Wiemy czego się spodziewać po naszych towarzyszach. Wiemy doskonale które miejsce w szyku chcemy zająć i gdzie – przy kim – się najlepiej czujemy.
Zupełnie inaczej ma się sprawa w przypadku przypadkowych (losowych) grup. Takie grupy często tworzone są okazjonalnie: „padło hasło że jedziemy na imprezę ‘X’, spotykamy się w miejscu ‘Y’”. Nawet doświadczeni jeźdźcy mogą mieć problemy by odnaleźć się w takiej grupie.
Jedni będą odstawać – zawsze zachowywać nadmierny dystans, niepotrzebnie wydłużając kolumnę. Czasem: bo się zamyślą, innym razem naoglądali się kraks w telewizji, w tej telewizji w której powiedzieli im że należy zachować odstęp i liczą sobie w głowie „1-2-minął słupek, 1-2-minął słupek”.
Dlaczego to błąd? O tym za chwilę.
Inni pozostawiają nadmierny odstęp bo się zamyślili, odkryli w sobie nutę romantyka i oglądają kształt linii na jezdni lub kolor łąki w okolicy. Po chwili orientują się że odstęp jest znaczny i podganiają.
Ekstremalne zjawisko jest kiedy kierownik taki nie potrafi utrzymać stałej prędkości w kolumnie i po chwili cała kolumna za nim zaczyna bawić się w zajączki: „podjazd, podgonić, hamować – powtórz procedurę”. Jazda wówczas nie jest komfortowa.
Innym razem delikwent wjeżdża nam w bliskie sąsiedztwo tylnego koła. Z obawy że bieżniki zaczną się miziać – zerkasz w lusterka częściej niż trzeba i akurat wtedy gdy starasz się złożyć w zakręt. Zamiast pilnować otoczenia, pułapek w jezdni, to starasz się odepchnąć go oczami w lusterku… lub szukasz zdezorientowany w którą martwą strefę właśnie się schował.
A jak to być powinno?
Zacznijmy od tego że kolumna pojazdów stanowi jeden pojazd. Owszem, powinieneś zachować odstęp, ale nie przesadnie wielki. A już na pewno nie dynamiczny. Nie licz słupków. Staraj się być w miarę blisko, ale na tyle daleko by kierownik przed tobą mógł bez trudu dostrzec cię w swoim lusterku. Na tyle blisko i daleko jednocześnie aby nie był zmuszony do wydłużenia kolumny.
Wydłużenie kolumny – jako oczekiwane zjawisko to czynność jaką każdy z nas powinien wykonać w chwili gdy zorientuje się że kolega za nami się oddala. Może mu coś dolega, a może podziwia krowy się pasące na łące... Zwalniamy wtedy lekko, aby ten za nami się nie zgubił.
W idealnym świecie, czynność tę powtarza następny kierownik przed nami – efektem kolumna początkowo się wydłuża, ostatecznie cała kolumna zwalnia.
Jeśli nasz kierownik-marzyciel ma zacięcie romantyczne to kolumna z lotu ptaka, przez całą swoją trasę wyglądem przypomina sprężynkę spadającą po schodach.
Co z bezpieczeństwem?
Za bezpieczeństwo w kolumnie (kawalkadzie) odpowiadają: prowadzący oraz zamykający. W idealnym świecie lider grupy jedzie na końcu, doglądają czy stadko nie ma kłopotów. W realnym świecie często o tym kto będzie prowadził decydują prywatne predyspozycje i parcie na bycie liderem.
W grupach losowych często prowadzi ten co zwołuje imprezę i zwyczajnie prowadzi ludzi do celu bo jako jedyny zna „zaplanowaną” trasę… :)
Przemieszczanie się większymi kolumnami nie jest praktyczne w przypadku dalszych wycieczek. Jazda w kolumnie odbiera indywidualne doznania. Złożysz się w zakręt tylko na tyle na ile pozwoli ci dynamika i tępo grupy. Możliwe że trafisz na kogoś przed sobą, kto nie czuje się pewnie w zakręcie i jego motocykl pochyla się niżej gdy stoi na kosie… Może trafisz na kogoś kto namiętnie testuje dynamikę pary hamulec – manetkę.
Najważniejsze!
Zamiast podziwiać okolicę, pilnujesz tego przed sobą i tego za sobą. Jeśli tego nie robisz – stanowisz zagrożenie dla tego przed sobą i dla tego za sobą.
Ciekawostka
Bywa i tak że przypadkowy motocyklista dołącza się do grupy. Nie rób tego ani w biegu / locie ani przy wyjeździe ze stacji benzynowej. Ty będziesz chciał na którymś ze skrzyżowań skręcić w lewo a oni w prawo... dojdzie do wypadku. Do wypadku z Twojej winy.
Uwierzysz lub nie. Ale bywa i tak że kolumny mieszają się.
Zachowaj wówczas spokój. Chaos jest częścią naszego życia. Zatem nie panikuj. Wypatrz motocykl który znasz, kask który kojarzysz, i podążaj za nimi, spokojnie i bez gwałtownych ruchów.
A teraz coś pozytywnego
Jednym z najlepszych widoków, jest widok zgranej kolumny, motocykli typu cruiser, gości w identycznie obszytych kamizelkach, jadących motocyklami parami – jeden obok drugiego. Z zachowaniem wojskowego sznytu, równych odległości i zdyscyplinowania.
Z dystansu grupa taka, zwarta i zdyscyplinowana, wygląda majestatycznie. Wygląda jak jeden organizm. Potężny i niebezpieczny – na odległość czuć ich siłę, którą emanują.